8 drogowskazów

po pierwsze:
miłość, pasja i przyjaciele

po drugie:
nie oczekiwać zbyt wiele

po trzecie:
nie godzić się z marnością
tego świata

po czwarte:
doceniać humor, śmiech
i wszystkie lata

po piąte i po szóste:
głęboko oddychać,
chodzić na spacery,
mieć kolorowe myśli i chustę

po siódme:
nie komplikować

po ósme:
błędy wybaczać
a dobre wydarzenia kolekcjonować

Barbara Popławska

coach

Nie bądźmy baranami

COACH W KINIE

40 lat to dużo czy mało?

Jaki wpływ na życie ludzi może mieć trzęsawka?

Czy wielkie zimno może wywołać jeszcze większe ciepło?

Film „Barany. Islandzka opowieść” (reż Grimur Hákonarson) wejdzie na ekrany kin w lutym 2016 ale nie chcę czekać z pisaniem o nim, nie tylko dlatego, żeby mi się kontury we wspomnieniach nie zatarły… bo scena finałowa zostanie w pamięci na pewno na bardzo długo. Oczywiście nie opiszę tej sceny, żeby nie odbierać widzowi przyjemności zobaczenia jej po swojemu. Ale może gdyby niektórzy obejrzeli „Barany” przed Wigilią to byłoby mniej symbolicznych pustych miejsc przy stole, bo te symboliczne zamieniłyby się w prawdziwe.

Nie chodzi tylko o spotkanie przy uroczystej kolacji… chodzi też o rozmowę, spojrzenie sobie w oczy, wybaczenie, przytulenie… częściej niż raz na 40 lat. Bo tyle właśnie nie rozmawiają ze sobą bohaterowie filmu – dwaj bracia – Gummi i Kiddi mieszkający na odludziu w domach stojących obok siebie. Domy obok siebie na odziedziczonej po rodzicach posesji, a rodzeństwo oddalone od siebie o lata świetlne… znacie to? Nie, nie pytam o film. Pytam o relacje z rodzeństwem. Czyż to nie jedna z trudniejszych relacji? Film porusza ten problem przy okazji opowieści o hodowli rzadkiej odmiany islandzkich owiec. Na ekranie islandzkie klimaty, lokalne zwyczaje, owce, barany oraz bracia bardzo obrażeni na siebie od 40 lat, o czym wie cała lokalna społeczność a z czego wynika też sporo komicznych sytuacji np. akcje specjalne z pasterskim psem pocztowym.

Niby tak niewiele w tym slow filmie na początku się dzieje… a jednak tyle się wydarzy.

Bo chyba życie za krótkie na zatwardziałe zagniewanie? Przychodzi moment, w którym warto odpuścić, wybaczyć i poczuć wdzięczność za to, co było dobre, wszak ileś dobrego też się wydarzyło. Życie zdecydowanie za krótkie na pielęgnowanie urazy. Nie tylko w rodzeństwie.

Wybierzcie się na ten film a może też na spotkanie z dawno nie spotkanymi? Tak po prostu… bez czekania na trzęsawkę, bo wtedy może być już za późno.

Barbara Popławska

Coach

Tekst pochodzi z kulturalnie.waw.pl