Emocjonalna niedostępność

Wyobraź sobie taką sytuację: zaproszono cię na przyjęcie, jednak kiedy nadchodzi dzień, w którym – o ile pamiętasz – ma się ono odbyć, uświadamiasz sobie, że nie jesteś pewna, jakiego rodzaju będzie to przyjęcie, ani o której godzinie powinnaś się na nim zjawić. No cóż, myślisz sobie, głowę masz przecież nie od parady, więc po prostu wybierzesz najlepszą opcję. Ubierasz się zatem w neutralnym, nieformalno-eleganckim stylu i zjawiasz się na przyjęciu o siódmej wieczorem.
Kiedy zbliżasz się do domu gospodarza, dobiegają cię odgłosy przyję­cia: muzyka, rozmowy, śmiech, delikatny brzęk kieliszków. Myślisz sobie:
„To będzie świetna impreza”. Wchodząc po schodach na ganek, czujesz kuszące aromaty wydostające się z domu i raz jeszcze mówisz sobie: „To będzie znakomite przyjęcie”.
Dzwonisz do drzwi i pojawia się gospodarz z zagadkowym, enigmatycznym uśmiechem na twarzy… odziany w smoking.
– Spóźniłaś się – mówi.
– Przepraszam, ale nie powiedziałeś mi, o której godzinie zaczyna się przyjęcie.
– Myślałem, że sama się domyślisz.
– Jeszcze raz przepraszam. Ale teraz już jestem – próbujesz przywołać na twarz pewny siebie uśmiech, niestety raczej bez powodzenia.
Gospodarz mierzy cię od stóp do głów.
– Może i tak, ale nie jesteś odpowiednio ubrana.
Spoglądasz na swój elegancki, choć niezbyt formalny strój, a potem na jego czarny krawat i oficjalne ubranie.
– To prawda. Ale mieszkam niedaleko, mogę po prostu wrócić i szybko się przebrać. Nawet się nie obejrzysz, a już będę z powrotem. Nie minie nawet godzina.
W myślach rozpaczliwie przeglądasz swoją garderobę, szukając w niej czegoś wystarczająco formalnego, i zastanawiasz się, ile czasu zajmie ci wyprasowanie nowej kreacji. Dodajesz do tego czas przejazdu, zastanawiasz się, co będziesz musiała zrobić z włosami, żeby fryzura pasowała do wybranego stroju, oraz jak szybko zmienić makijaż. Nadal jednak wydaje ci się, że to będzie wspaniałe przyjęcie.
Twój gospodarz kręci głową.
– Ale wtedy będziesz naprawdę spóźniona. Będzie już po kolacji, a ja tak liczyłem, że usiądziesz tuż przy mnie przy pierwszym stole.
Serce zamiera ci w piersi. Jedna jedyna szansa, a ty ją zmarnowałaś!
W myślach wypowiadasz kilka niepochlebnych opinii o sobie, swoich zdolnościach,
inteligencji i możliwościach, jednak głośno obiecujesz:
– Naprawdę, będę z powrotem za czterdzieści pięć minut. Będę wyglą­dać doskonale. Nie możesz zaczekać? To tylko czterdzieści pięć minut.
Nie masz pojęcia, w jaki sposób zdołasz wrócić tak szybko, ale tak bardzo chcesz zostać honorowym gościem.
Twój gospodarz raz jeszcze kręci głową.
– Hmm…, sam nie wiem. Ale co ze sobą przyniesiesz? Mówiłem ci kiedyś, jak bardzo lubię te niezwykłe, dziewiętnastowarstwowe ciasteczka, które pieczesz. Miałem nadzieję, że przyniesiesz po jednym dla każdego z gości.
Za jego plecami wciąż słyszysz śmiechy i muzykę, czujesz zapachy egzotycznych potraw i widzisz szampana w kieliszkach. Nadal uważasz, że to najwspanialsze przyjęcie spośród wszystkich, na których kiedykolwiek byłaś, i wciąż chcesz być honorowym gościem.
– Może uda mi się wrócić na deser… Ilu jest gości?
Oto jak odczuwa się emocjonalnie niedostępny związek. Nigdy nie jesteś dość dobry, żeby dostać się na przyjęcie. Dajesz się zwieść wyraźnym – choć często pośrednim i niewypowiedzianym – sygnałom, że coś jest tylko odrobinę nie w porządku. Kryje się za tym obietnica, że jeśli to naprawisz, zostaniesz honorowym gościem i zdobędziesz główną nagrodę: miłość.
Ale kiedy naprawisz to, co było nie w porządku za pierwszym razem, znajdzie się coś innego, co także jest trochę nie tak jak trzeba. Kiedy i to naprawisz, pojawi się kolejny, równie drobny problem.
Twój gospodarz wcale nie zamierza uczynić ciebie – ani nikogo innego – gościem honorowym. Twój gospodarz nie potrafi uczynić cię gościem honorowym ani nawet otworzyć drzwi, żeby cię wpuścić do środka. Twój gospodarz cierpi na niedostępność emocjonalną, czyli na niezdolność do wyciągnięcia ręki i zbudowania uczuciowej więzi z inną osobą.
Szczególnie niepokojące i bolesne jest to, że ostatecznie nabierasz przekonania, iż jest to w jakiś sposób twoja wina, a więc to ty musisz to naprawić przez osiągnięcie doskonałości. Jeśli „błąd” nie zostanie naprawiony, będzie to oznaczać, że nie jesteś wystarczająco doskonały.
Pozwól mi powiedzieć ci wyraźnie po raz pierwszy to, co powtórzę jeszcze wiele razy:
NIE ZEPSUŁEŚ TEGO…
NIE MUSISZ TEGO NAPRAWIAĆ!

Wprowadzenie do książki „Emocjonalna niedostępność” Bryn C. Collins, wyd. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne

fragment umieszczony za zgodą Wydawnictwa