Przyjaźń bezcenna

W wolnej chwili zrób listę osób, które możesz nazwać swoimi przyjaciółmi.
Przywołaj w myślach każdą z tych osób i odpowiedz sobie na kilka pytań:
– czy spotkanie z przyjacielem/przyjaciółką sprawia mi radość?
– czy przyjmuję przyjaciela/przyjaciółkę takim jakim/jaką jest?
-czy zdarza mi się zrezygnować z własnej przyjemności, jeśli przyjaciel/przyjaciółka potrzebuje mojej pomocy?
– czy bez obaw zwierzam się swojemu przyjacielowi/przyjaciółce?
– czy bronię swojego przyjaciela/przyjaciółkę, jeśli ktoś mówi o nim/o niej źle?

Twoja lista przyjaciół nie musi być długa, wszak nie ilość się liczy…
A teraz pomyśl, kto ciebie może nazwać przyjacielem/przyjaciółką?

Niezawodnej recepty na zdobycie przyjaciół jeszcze nie wymyślono.
Ale chyba każdy chciałby doświadczyć przyjaźni? Tylko czy każdy potrafi być przyjacielem/przyjaciółką?
Bo w przyjaźni trzeba umieć zaangażować się w sprawy drugiego człowieka, znaleźć czas na spotkanie i rozmowę, umieć wysłuchać, a czasami po prostu razem pomilczeć, nie uciekać od sytuacji trudnych, pomóc w razie potrzeby, nie oceniać, okazać wyrozumiałość, lojalność, tworzyć wspólne rytuały, celebrować chwile, wybrać się do kina, na koncert, na spacer, odbywać wspólne podróże małe i duże, być otwartym na różne niespodziewane sytuacje.
W przyjaźni ludzie często komunikują się specyficznym językiem, swobodnie rozmawiają na różne tematy, pewne zwroty są zrozumiałe tylko dla nich, śmieją się, chociaż inni nie widzą powodu do śmiechu, wzajemnie podtrzymują się na duchu.

Moc przyjaźni jest wielka: dostarcza naszemu życiu radości, nadziei, bezpieczeństwa i ciepła. W przyjaźni można być sobą. Dlatego warto mieć przyjaciół i warto dbać o przyjaźń.
A Ty jak dbasz o swoją przyjaźń?

Barbara Popławska

coach

7 komentarzy do “Przyjaźń bezcenna”

  1. myślę, że dojrzała przyjaźń dba już sama o siebie jak dobrze zakorzenione drzewo: przetrwa nie tylko suszę. Dla mnie komfortem jest, że trwa a jej intensywność nie wyznaczają codzienne kontakty – wręcz odwrotnie – jest odświętna i celebrowana:-)

  2. przyjaźń nadaje życiu kolorów i sensu! piękne jest to, że można ją odnaleźć na każdym etapie życia, zwłaszcza kiedy najmniej się tego spodziewamy 🙂

  3. Przyjaźń to coś pięknego , coś prawdziwego. Przyjaźni nie można udawać ona jest jak natura prawdziwa i jak w naturze bywa trzeba o nią dbać , pielęgnować, podlewac , odżywiać a odpłaci się pięknem które potrafi w nas dostrzec dobro.

    1. Tak pięknie i trafnie napisałyście o przyjaźni ja chciałabym tylko dodać że to właśnie dzięki przyjaźni znalazłam równowagę i siłę do dalszego życia po śmierci ukochanej osoby.

  4. Autorka mądrze zauważyła, że przyjaźni nie da się ubrać w ramy i podać jeden przepis dla wszystkich.
    Przyjaciel to jest ktoś taki zupełnie inny niż wszyscy pozostali ludzie chodzący po tym świecie.
    Nieodżałowana Maria Czubaszek kiedyś powiedziała, że sensem życia jest „żeby coś fajnego się człowiekowi w tym życiu zdarzyło”.
    Starajmy się w najbliższym czasie coś takiego przeżyć. Może coś z zestawu, który Marysia Czubaszek proponowała, czyli: papierosy, szklaneczka campari, spacer z psem, partyjka pokera. Oczywiście z przyjacielem – bo jak kochać to nie indywidualnie…

  5. Dla mnie przyjaźń jest bliską bezinteresowną relacją. Jest trwalsza od wielu innych relacji, ale też podlega zmianom a czasem mija. Zrozumienie tego pomogło mi w kilku sytuacjach, gdy długotrwałe i mocne relacje słabły lub zanikały. Co ciekawe, niekóre z nich po latach znów stają się intensywniejsze.

  6. Autorka zadała bardzo ważne, konkretne pytania – tymczasem nikt nie odpowiedział wprost. Każdy kluczy, kombinuje, teoretyzuje – nikt nie odniesie się do siebie, ani nie przyzna do samotności.
    I oto ja, bez bicia i bez picia, szczerze wyznam z głębi serca: tak, jestem samotny. Od półwiecza otaczają mnie chmary osób dalszych, bliższych i nieraz halucynowałem, dostrzegając coś na kształt tzw. przyjaźni, co rychło okazywało się picem na wodę, fotomontażem.
    Co zabawne – wraz upływem czasu, szanse na spotkanie choć jednej bratniej duszy maleją. Śmieszy mnie to miast smucić, bo przez te same pół wieku odkryłem, że dobrze pojęta odrębność jest konstruktywna – jest paliwem, które daje mi ponadświetlny napęd w dążeniu do międzyludzkiej harmonii, niezbędnej do porozumienia na miarę kosmiczną.
    A skoro właśnie tak pojmuję przyjaźń – szansę na nią widzę za kolejne pół wieku.
    Jeśli nie dożyję – niech chociaż potomstwo się brata.
    W końcu przyszła pora na szumnie zapowiadaną odpowiedź na pytanie zasadnicze.
    Kto mnie może nazwać przyjacielem?
    – Moja żona i dzieci.

    Na koniec pozytyw.
    jeśli mowa o pierwszych trzech pytaniach:
    – czy spotkanie z przyjacielem/przyjaciółką sprawia mi radość?
    – czy przyjmuję przyjaciela/przyjaciółkę takim jakim/jaką jest?
    -czy zdarza mi się zrezygnować z własnej przyjemności, jeśli przyjaciel/przyjaciółka potrzebuje mojej pomocy?

    – moja odpowiedź jest zdecydowanie twierdząca.
    Z tym, że dotyczy prawie wszystkich, spotkanych na drodze osób.

Skomentuj Edka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *