Paterson, czyli pochwała codzienności

Coach w kinie

Paterson (Adam Driver) jest kierowcą autobusu i poetą… a może bardziej na odwrót? Jego żona Laura (Golshifteh Farahani) uprawia sztukę wszelaką w kolorze czarno-białym, ale jednocześnie ma wielobarwną radość w swoim podejściu do życia i do ich związku.

Życie Patersona składa się z codziennych rytuałów. Rano jeszcze zaspane czułości z żoną, śniadanie, potem spacer znanymi ulicami do pracy – zajezdni autobusowej, z trzymanym w ręku oldskulowym pudełkiem lanczowym (w środku schowana codziennie inna niespodzianka od żony-artystki). Cały czas układanie w głowie wielokrotnie powtarzanych fraz poetyckich, do zapisania w grubym notesie, przed wyruszeniem miejskim autobusem w codzienną, znaną trasę.

W tym czasie Laura zostaje w domu i maluje… ona też ma swoje światy. A po południu radośnie wita wracającego z pracy męża jakimś nowym pomysłem na kolejne fazy swojej twórczości. Szuka różnych dróg realizacji marzeń. Paterson wysłuchuje tych opowieści ze stoickim spokojem… jak wszystko inne, co robi.

Poetycki kierowca w miejskim autobusie słucha codziennie niecodziennych rozmów pasażerów i z nich też czerpie  inspiracje do swoich wierszy. Jego notes zawiera tajemnice wszystkich, codziennie pisanych po kawałku, tekstów, również tych ze spotkań znad kufla piwa sączonego w ulubionym barze na szlaku wieczornych spacerów z psem.

Laura nieustannie zachwyca się twórczością swojego męża i namawia go do skopiowania notesu, a on ciągle to odkłada, zapominając, że kobieca intuicja… No właśnie… nie spoilerując za bardzo, powiem jedynie, że warto kopiować swoje teksty, szczególnie jeśli z domowego fotela łypie krzywym okiem – lubiąca zbytnio wgryzać się w poezję – mała bestia. Niecodzienne zdarzenie zakłóci codzienne rytuały i wtedy…

No właśnie… gdyby nie ta sytuacja może Paterson nie porozmawiałby z japońskim poetą?

To scena perełka,  jak wiele innych w tym filmie. To jednocześnie końcowa scena, która może być nowym początkiem…

Nie przegapcie najnowszego filmu Jarmuscha „Paterson” i nie przegapcie uroków codzienności, doceniając rytuały i zwyczajne sytuacje.

Barbara Popławska

Coach

Tekst pochodzi z kulturalnie.waw.pl

4 komentarze do “Paterson, czyli pochwała codzienności”

  1. codzienność w roli inspiracji? temat warty opowiadania! jeśli umiemy tak traktować naszą codzienność – duża szansa, że nas zaskoczy. Sprzyjajmy tym zaskoczeniom:-)

  2. Nie przegapię na pewno! Opis potwierdza moje oczekiwania. Czuję też, że akurat takiego filmu mi aktualnie potrzeba. Dzięki.
    No i Dobrych Świąt!

  3. Wesołych poświąt!
    Także potrzebuję takiego filmu. Barbara Popoławska tak pięknie i poetycko opisała, że oprócz przypomnienia sobie o celebrowaniu codzienności powinniśmy pamiętać, że potrzebujemy także twórczości. Na Nowy Rok- dobrych wyborów, niekoniecznie spektakularnych. Radości w codzienności.

  4. Zobaczyłem film i nie zawiodłem się. Choć to bajka, ale uniwersalna i umiejętnie dotyka rzeczywistości . Piękno i poezja nie są akademickimi dziedzinami, są obecne i jeśli tylko tego zechcemy możemy być ich udziałowcami, nawet codziennie, nawet tu i teraz; choć czasem to bywa trudne.
    W sąsiednim blogowym tekście jest pochwała prawd banalnych… z mej perspektywy to bardzo trafione sąsiedztwo dla Patersona.

Skomentuj Małgorzata Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *