Pójdziemy kiedyś na długi spacer…

Pójdziemy kiedyś na długi spacer,
Będziemy pełną piersią oddychać,
Bez jakichś śmiesznych na twarzy szmatek.
Nie będzie trzeba bokiem przemykać.

Podamy sobie zwyczajnie dłonie,
Bez żadnych lęków o jakiś COVID
I bez lateksu (który w obronie,
Bo nam nasz dotyk coś złego zrobi).

Wlejemy wódki zwyczajnie – w kieliszek,
Nie w atomizer z półki w Rossmannie.
A jeśli ciężko będziemy dyszeć,
To tylko zdrowo, panowie i panie.

Na koncert razem pójdziemy głośny,
Człek tuż przy człeku, głowa przy głowie,
I niech dźwięk będzie taki donośny,
Że nie pogada! Że co się zowie!

Na nudnym zebraniu będziemy ziewać,
Siedzieć i słuchać co nam gadają
O tym, że razem trzeba i trzeba
Dowieźć do końca, że urlop nie zając.

Zaś urlop będzie daleko, blisko,
Pomiędzy Warką, San Escobarem.
Z ciężką od zbędnych rzeczy walizką
Lecieć będziemy ciasnym Wizzairem.

A na zakupy pójdziemy sobie,
Tuż przed południem, choć przed czterdziestką.
I niech nam nawet ktoś wtedy powie
„To moje miejsce a pan tu nie stał!”.

Na film pójdziemy w weekend do kina,
Oparty na faktach, z Marvela komiksie.
Przed filmem będzie reklam godzina.
Zawsze to fajniej niż na Netfliksie.

I w autobusie, niby sardynki
Będziemy jechać na pierwszą randkę,
Albo do swojej dalekiej kuzynki,
Lub żeby nakryć żonę z kochankiem.

Pójdziemy kiedyś na długi spacer
I już nie będzie wciąż o COVIDzie.
Będziemy cenić na żywo pracę…
Jest tu i teraz. Cieszmy się życiem.


Jacek Gientka, psychoterapeuta

Bajki zagrały w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy

Irina Novokhatko zaprosiło nas do swojej audycji w Halo.Radio. Opowiadaliśmy o bajkach, bajkoterapii, naszych warsztatach, o uczuciach, o korzyściach, jakie daje otwieranie się na pomoc specjalistów od emocji. A że termin programu zbiegł się w czasie z kolejnym, 28. Finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, postanowiliśmy, poza wrzuceniem datków do skarbonek wolontariuszy, wspomóc akcję przeznaczając kilka egzemplarzy „Bajek dorosłych” na licytację. Było, jak to zawsze u nas, spontanicznie i kreatywnie. Rezultat to 600 zł, mamy już potwierdzenie, że pieniądze od Zwycięzców licytacji wpłynęły na konto WOŚP. Poza naszymi książkami z osobistymi dedykacjami dla Zwycięzców, zobowiązaliśmy się – co to za zobowiązanie, to sama przyjemność! – napisać limeryki specjalnie dla Nich. Oto one:

Pewna Magdalena z Trójmiasta 
To kreatywna i świetna niewiasta.
"Bajki dorosłych" na Wielką Orkiestrę wylicytowała,
Żeby ta zawsze bajecznie grała.
Może razem zjemy pyszny kawałek ciasta?
 Raz pewna Anna z Wińska  
Chciała wybrać się do Czelabińska.
Planowała lecieć samolotem,
Ale z powodu śladu węglowego straciła ochotę
I pomyślała: "Nie muszę być wszędobylska".
 Raz z Jaworzna pewnej Klaudii
Zamarzyło się mieć Audi.
Poszła na szrot,
W dłoń wzięła młot.
Dziś ma Audi w stylu "Gaudi".

PS. Z tytułu wynika, że zagraliśmy w WOŚP. To tylko część prawdy, bo będziemy grali w niej do końca świata i o jeden dzień dłużej!

Jacek Gientka, psychoterapeuta

Barbara Popławska, coach, trenerka zmiany, autorka

Limerykowy bilans roku

Raz pewien terapeuta z Warszawy 
Limeryk napisać chciał dla zabawy.
Lecz choć ględził o sempiternie Maryni,
To co żart jakiś poczynił,
Wciąż zahaczał o fundamentalne sprawy.

Pewna coach w poradni
Miała język bardzo dosadni.
Co powiedziała,
To zagwizdała,
Żeby zmieściło się w składni.

Bajki dorosłych” kończą rok podwójnie, bo rok temu odbyła się prapremiera zarówno książki, jak i warsztatów, którym nasza książka towarzyszy. W tym czasie odwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc na zaproszenie ciekawych osób. Ćwiczyliśmy z uczestniczkami i uczestnikami warsztatów ich mocne strony, inteligencję emocjonalną, storytelling, myślenie kreatywne i śmiechoterapię. Limeryki, które napisaliśmy w każdym z tych miejsc, to świetna gimnastyka mózgu, gdyż w bardzo krótkiej formie miniatury groteskowo-lirycznej o skodyfikowanej budowie: 5 wersów, rymy AABBA, trzeba umiejętnie zmieścić humorystyczną treść. Czasami ich osnową były wydarzenia z naszej warsztatowej podróży, a czasem wręcz przeciwnie, ku uciesze osób, którym czytaliśmy te limeryki 🙂 
Oto limerykowy bilans roku z pamiątkowymi zdjęciami.

Na prapremierę „Bajek dorosłych” w Poradni„W stronę zmiany”
Przybraliśmy plakatami i bajecznymi ilustracjami wszystkie ściany.
Uśmiechy z minami się wymieszały,
Opowieści ciekawe powstawały,
Świat stał się na tę chwilę radośnie zabajkowany.

Na oficjalnej premierze w BookBook w Warszawie
Było wesoło, twórczo i składnie.
Goście swoją bajkę stworzyli,
Wszyscy się bardzo ucieszyli,
Nawet trzaskający mróz nie przeszkodził w zabawie.

Poważne księgowe z ATA
Przeliczyły razem pół świata.
Kiedy chciały zbilansować cały,
Z „Bajkami dorosłych” się uśmiały
I wyszła dobrego humoru lokata.

Raz ślusarz w kawiarni 4Pokoje
Uraczyć chciał się pysznym napojem.
Zamówił cappuccino bez pianki,
W zamian naprawić miał wszystkie zamki,
A w każdym pokoju było drzwi dwoje.

Pewien ratownik medyczny na SWPS-ie
Swój strój roboczy na klamce powiesił.
Lecz gdy się odwrócił,
Ktoś mu go wyrzucił,
Więc musi pracować w pornobiznesie.

Raz kierowca zajechał do Terapeutycznej
Na temat zmiany opon prosić o wytyczne.
Recepcjonistka znad kubka herbaty
Rzekła: „Owszem, mamy warsztaty,
Lecz nie samochodowe, a psychologiczne”.

Pewna wesoła chórzystka w centrum Warszawy
Na Wilczej załatwić chciała zaległe sprawy.
Torebkę odpięła,
Kalendarz wyjęła
I wszystkie imieniny wyśpiewała. Dla wprawy.

Raz z plakatu na Wilczej dostrzegł Adam Driver,
Że odwiedził go niespodziewanie Darth Vader.
Lord mokre miał oczy,
Z tiszertu zeskoczył
I ciężko wysapał: „I’m your grandfather”.

Kreatywny storytelling na Wilczej 33 w Warszawie
Posłużył większej sprawie.
Kilka razy się spotkali,
Różne pomysły spisywali…
Może wkrótce popłyną łódką po Motławie?

Raz pewien lajkonik w Gdańsku
Pasjami oddawał się pijaństwu.
Na Zaspie wsiadł w taxi,
Lecz wcześniej się tak spił…
Dlatego nie z Gdańskiem kojarzy się Państwu.

Pewien fryzjer w Elblągu
Założył hodowlę wielbłądów.
A że było ich sześć,
Gdy nie miały co jeść,
Dorabiał sprzątaniem pociągów.

Pewien pocztmistrz w Tczewie
Malował obrazy na drzewie.
Kiedy liście pospadały,
Kolory mu się pomieszały.
Gdzie teraz maluje? Nikt nie wie.

Pewna dziewczyna z Rudy Śląskiej
Z TuLisMaNore lubiła zakąski.
A pewien chłopak na mopliku,
chciał dziewczyn zdobyć bez liku…
Kończymy, bo temat się robi zbyt grząski.

Pewien barman z Cieszyńskiego Zamku
Bardzo fachowo nalewał piwo z pianką.
I może niektórych tym bardzo zaskoczy,
że piwa się nie leje, a toczy.
Lecz co za różnica nad pustą już szklanką?

Dwoje bajkoopowiadaczy w Jastrzębiu Zdroju
Układało limeryk nad szklanką gazowanego napoju.
Myśleli nad rymem do „Jastrzębie Zdrój”,
Uparcie do głów przychodził im tylko… „znój”.
Cieszymy się, że wprowadziliśmy Was w stan wesołości, a może lekkiego niepokoju.

Raz pewien narciarz z Lublińca
Sempiternę całą miał w sińcach.
Wynajął Szerloka,
A ten mu w podskokach
Uciekać kazał do Tyńca.

Pewien bocian z okolic Wałcza
Zamiast klekotać uparcie miauczał.
Gdy w marcu do niego koty
Zbiegły się aż z Pluskoty,
Przeszło mu miauczenie i odtąd warczał.

Pewien ornitolog z Człuchowa
Egzotycznego węża w kieszeni chował.
Gdy byli w Warszawie,
Zgubili się w trawie…
Stąd cała afera prasowa.

Raz pewien fryzjer z Tucholi
Dentystę z Człuchowa ogolił.
Niechcący obciął mu ucho…
Nie uszło mu to na sucho!
W fotelu dziś krzyczy: „Oj, boli!”

Pewien kucharz z Białogardu
Jaj gotować nie umiał na twardo.
Co włączył kuchenkę,
To parzył się w rękę.
Dlatego po łokieć miał czarną.

Emerytowany listonosz w Złocieńcu
Planował założyć plantację kaczeńców.
Opłynął wszystkie jeziora,
Niejednego znalazł kaczora,
Lecz z ptaków nie zrobi się wieńców.

Barbara Popławska

Coach

Jacek Gientka,

Psychoterapeuta

Z „Bajkami dorosłych” w Tczewie, Gdańsku i Elblągu

Książka to dla autorów nie tylko zapach farby drukarskiej, miejsce na półce w księgarni (albo w bibliotece), ale przede wszystkim spotkania z Czytelniczkami i Czytelnikami. Dzielimy się zatem kolejną porcją fotografii i wspomnień z najnowszej trasy autorskiej. W połowie listopada 2018 r., dzięki sieci księgarni BookBook, Stowarzyszeniu FACT, Radiu Tczew i Telewizji Tetka odwiedziliśmy z naszymi warsztatami Tczew, Gdańsk i Elbląg.

Z każdego miasta przywozimy jeden magnes. Bywa, że zamiast niego historię o tym, dlaczego nie mamy magnesu :)

Czasem symbole pojawiają się w nieoczekiwany sposób. W trakcie tej trasy zwracaliśmy szczególną uwagę na mosty. Metafora łączenie odmiennych temperamentów, narodów, emocji – może banalna, wracała do nas ostatnio wielokrotnie .

Stachura napisał "Nie brookliński most". Nas na drugą stronę rzeki przeprowadził most ostródzki.

Pobudka o 5.00 rano, o 12.00 Radio Tczew, chwilę później Telewizja TeTka Tczew, szybki obiad i pierwsze spotkanie w BookBook w Tczewie. Ale tempo! A potem jeszcze podróż do Gdańska, gdzie zakończyliśmy dzień na Strzyży kolacją i długą rozmową w sympatycznym towarzystwie.

Takie piękne murale powitały nas w Tczewie

Po angielsku takie zdjęcie określa się "making of" albo "behind the scenes". Po polsku próba aparatu :)

A tu zdjęcie właściwe :)

Lubimy to zdjęcie - w Radiu Tczew

Telewizja Tetka Tczew. Kadr jak na teatralnej scenie

20 listopada byliśmy w Gdańsku. To dla nas symboliczne miasto z wielu bajkowych i poradnianych powodów (kto był na naszym gdańskim spotkaniu, ten je zna). Tu powstało wiele pomysłów i jest szansa, że sfinalizujemy następne inicjatywy. Śledźcie naszego bloga i fanpejdż na FB.

Plakat z Gdańska

Po spotkaniu w Gdańsku. Na pierwszym planie Alice :)

Ten Tramwaj jechał z nami przez całą Polskę - aż z Cieszyna

Zasłużony odpoczynek...

... w przyjemnym miejscu

W Elblągu dziarsko pomaszerowaliśmy na prawdopodobnie najnowsze Stare Miasto w Polsce. Było zimno i szukaliśmy miejsca, gdzie można się ogrzać i zjeść coś treściwego. Potem ciepłe przyjęcie w elbląskim BookBooku, po którym naładowani optymizmem wróciliśmy do Warszawy.

W Elblągu

Wegański bar uraczył nas górą smacznego jedzenia i zaleceniem zgodnym z ideą Akademii Śmiechu

Prawdopodobnie najbardziej roześmiana sesja tej trasy :)

Jacek Gientka

Psycholog, psychoterapeuta

Bajka o e-królu

W osobliwych e-czasach

żył sobie e-król

palił e-papierosy

pisał e-maile

czytał e-booki

organizował e-konferencje

robił e-zakupy

udzielał e-korepetycji

A co z miłością?

eeeee tam

 

tekst: Barbara Popławska

rysunek: Elżbieta Rowińska-Garbień

„Bajki dorosłych”, Jacek Gientka & Barbara Popławska, WYDAWNICTWO FUNDACJA FESTINA LENTE, ISBN 978-83-7904-171-8

Bajka o zamrożonej królewnie

W dalekiej lodowej krainie

żyła zamrożona królewna

która lubiła wszystkie odcienie

czerni i smutku

Miała zamrożoną radość i śmiech

bo przecież takiej królewnie

nie wypada śmiać się i cieszyć

zamrożony płacz

bo taka królewna

nie powinna okazywać słabości

zamrożone dobre słowa

bo dawno już ich nie używała

jej serce też było zamrożone

i już dawno zapomniała co to miłość

Czy w ogóle kiedyś kochała?

Tak… ale to było bardzo dawno temu

wtedy jeszcze jako radosna królewna

zakochała się w radosnym młodzieńcu

który poprosił ją o rękę

ale jej matka – surowa królowa

nie wyraziła zgody

gdyż wybranek nie przyjechał

na białym koniu

a co gorsza w ogóle nie był księciem

więc wypędziła młodzieńca z kraju

Od tamtej pory minęło wiele czasu

królowa matka już dawno umarła

ale zamrożona królewna

nadal lubi kolor czarny i smutek

Może globalne ocieplenie ją uratuje?

 

tekst: Barbara Popławska

rysunek: Elżbieta Rowińska-Garbień

„Bajki dorosłych”, Jacek Gientka & Barbara Popławska, WYDAWNICTWO FUNDACJA FESTINA LENTE, ISBN 978-83-7904-171-8

O dzielnym rycerzu, który nie tchórzył przed niczym

Rycerz

w niezbyt lśniącej zbroi

pokonał smoka

Każda blizna na twarzy

to pamiątka po walce z jednym smoczym łbem

A opalone brwi?

To od wybuchającego barana

który okazał się zdecydowanie przereklamowany

(nie ma to jak solidna młócka na dwa miecze)

Idzie odebrać obiecaną nagrodę:

pół królestwa

(druga połowa obiecana w testamencie)

i całą, choć niedużą, królewnę

Dumnie kroczy po miękkim dywanie

spluwa dla równowagi

raz w lewo, raz w prawo

Królewna podziwia

muskuły, blizny, zdecydowany chód

„Może trochę nieokrzesany – myśli – ale to takie ekscytujące”

Ślub był piękny, potem wesele, poprawiny, potańcówki, popijawy

A potem życie:

„Powiedz mi coś miłego”

„Porozmawiajmy o naszej relacji”

„Czy ty mnie kiedykolwiek kochałeś?”

„Dlaczego mnie nie słuchasz?”

Widzieliście może rycerza

w niezbyt lśniącej zbroi?

Bo gdzieś zniknął

 

tekst: Jacek Gientka

rysunek: Elżbieta Rowińska-Garbień

„Bajki dorosłych”, Jacek Gientka & Barbara PopławskaWYDAWNICTWO FUNDACJA FESTINA LENTE, ISBN 978-83-7904-171-8

Jutro?

Coach w kinie

Byłam w kinie na filmie „Jutro będziemy szczęśliwi”.
Wybierzcie się na ten film kiedy chcecie.
Ale szczęśliwi bądźmy już dziś.
Dlaczego?
Bo jutra może nie być.
Realizujmy swoje DZIŚ w zgodzie ze sobą, niektórzy razem, niektórzy osobno, lecz na pewno nie odkładajmy tego na jutro.
Bo jutra może nie być…

Barbara Popławska
coach

Mieć nosa do ludzi

„Być albo nie być?” na ile sposobów można jeszcze zadać to pytanie?

Otóż okazuje się, że na bardzo wiele. Ten, chyba najbardziej rozpoznawalny na całym świecie, hamletowski monolog, rozbrzmiewał również w tym roku na jubileuszowym 20. Gdańskim Festiwalu Szekspirowskim, który trwał 10 dni i gościł – jak policzyli organizatorzy -72 spektakle i 306 artystów.
I ja tam byłam, i Szekspira dla siebie na nowo odkryłam. Nie, żebym była jakąś zagorzałą jego fanką. Po raz kolejny wybrałam się na ten festiwal, żeby celebrować spotkania z ludźmi, którzy mają wielką pasję, niebanalne pomysły i którym chce się chcieć.
W czasie mojego trzydniowego pobytu wiele się tam działo… oj wiele. Ale chcę podzielić się wrażeniami z trzech sytuacji, które na długo pozostaną w mojej pamięci.
Po oficjalnej inauguracji odbył się koncert sonetów Szekspira w wykonaniu Stanisława Soyki & Cracow Singers. Artyści na głównej scenie Teatru Szekspirowskiego śpiewali a cappella, widownia wypełniona po brzegi zastygła w zasłuchaniu. Kolejne sonety wybrzmiewały, niektóre w ojczystym języku autora, więc jakby jeszcze bardziej oddające szekspirowskiego ducha, aż nagle dach się nad nami otwiera… i widać coraz większy kawałek nieba… nie, to nie sen, wcale nie było mi wtedy do snu, to po prostu świetny pomysł otwarcia dachu teatru na finał koncertu. Wrażenie niesamowite, bo na zupełnie do tej pory ciemnej widowni, stała się całkowita jasność i szekspirowskie sonety zagościły w uśmiechach widzów patrzących w niebo, gdzie krzykliwa mewa rytmicznie wtórowała śpiewom artystów. Czyżby nowe, gdańskie wcielenie Szekspira, który chciał zaznaczyć swoją obecność?
Druga sytuacja to stołowy Szekspir. Jego sztuki zostały pokazane na stole metrowej szerokości przy użyciu przedmiotów codziennego użytku. Artyści Forced Entertainment z Wielkiej Brytanii odgrywali, w bardzo kameralnej atmosferze, skondensowane spektakle używając narracji i humoru współczesnego języka. Nazwali ten pomysł: Complete Works – Table Top Shakespeare. W ich opowieści np. solniczka i pieprzniczka to król i królowa, linijka – książę, butelka wody – goniec. To było bardzo ciekawe i odświeżające doświadczenie.
A trzecia sytuacja miała miejsce w kuluarach. W czasie rozmowy z kilkoma osobami na temat spektaklu, dla zobrazowania wypowiedzi, nałożyłam swój ulubiony czerwony nos-kulkę, który często mam przy sobie. Nagle jakby spod ziemi wyrósł mężczyzna perskiej urody i szybko wyjął ze swojej torby taki sam nos, ale koloru fuksji, i równie szybko go nałożył. Było dużo śmiechu i radości, i prawie jednocześnie wpadliśmy na pomysł zamiany nosów, żeby w ten sposób uczcić to miłe spotkanie. A ponieważ odbyło się ono na dziedzińcu Teatru Szekspirowskiego, więc William też dostał nosa i chyba się ucieszył, bo z chęcią pozował do zdjęcia, które mu robiłam (zamieszczone powyżej).
Taaak! Warto mieć nosa do ludzi z pasją i warto pozwolić sobie na spontaniczność, czego już od dawna doświadczam, również z uczestnikami moich warsztatów oraz projektów muzycznych, w których biorę udział.
Aha i pamiętajcie, że ten perski nos mam często przy sobie i nie zawaham się go użyć, skoro już nawet Szekspir go zaliczył 🙂

Barbara Popławska
coach

O tęsknocie

Dziś dwa spojrzenia na ten sam temat: damskie i męskie. Dwugłos czasem jednobrzmiący. Jeden tekst autorstwa Barbary Popławskiej, coacha, drugi – Jacka Gientki, psychoterapeuty.

tesknota

Źródło: Barbara Popławska, Marketing Miłości w 44 wariacjach, wyd. Cartaliapress

Barbara Popławska

Coach

TĘSKNIĆ

Tęsknić. Do świtu rozmyślać w pustym łóżku, że tak niewiele brakowało, żeby obok leżała ona, żeby w pokoju obok przy komputerze siedział on. Marzyć o czymś, co było, o czymś, co mogło być, ale jakoś się nie złożyło. Na każdym kroku wspominać: tu byliśmy na pierwszym spacerze, tu pocałował mnie pierwszy raz, tu nauczyciel od fizyki widział, jak szliśmy za ręce, tego dnia do mnie podszedł i zapytał, jak mam na imię, w te wakacje byliśmy wspólnie na wczasach, taką sukienkę miała, gdy widziałem ją po raz ostatni… Tęsknić. Żałować, że się nie udało, że się skończyło, że minęło. Pielęgnować porażkę.

Tęsknić. Wspominać to, co było. Wyświetlać obrazy przeszłości na ekranie dnia dzisiejszego. Porównywać, gdzie byliśmy wczoraj, gdzie jesteśmy dzisiaj. Przypominać sobie bezpieczne miejsca, ciepłe uczucia, piękne obrazy. Czerpać energię z przeszłości – bo skoro kiedyś się udało, uda się jeszcze nie raz. Minione przeżycia traktować jak źródło doświadczeń, na których da się zbudować spójne kontinuum: wczoraj-dziś-jutro. Tych, którzy odeszli na zawsze, wspominać ciepło, realizując ich nienapisany testament miłości, wsparcia, sympatii, dobroci, czując wdzięczność za to, co pozostawili. Pamiętać, że celem nie może być to, co było, tylko to, co jest albo będzie.

Tęsknota. Zamknięcie się w kokonie fałszywych, wyidealizowanych wspomnień, ucieczka przed teraźniejszością, przed koniecznością wprowadzenia zmian w swoim życiu. Zamrożenie.

Tęsknota. Nostalgia, chwilowy smutek. Przerwa w beztrosce, potrzebna jak obłok na bezchmurnym niebie. Refleksja.

Jak wolisz tęsknić?

Jacek Gientka,

Psychoterapeuta