Pójdziemy kiedyś na długi spacer,
Będziemy pełną piersią oddychać,
Bez jakichś śmiesznych na twarzy szmatek.
Nie będzie trzeba bokiem przemykać.
Podamy sobie zwyczajnie dłonie,
Bez żadnych lęków o jakiś COVID
I bez lateksu (który w obronie,
Bo nam nasz dotyk coś złego zrobi).
Wlejemy wódki zwyczajnie – w kieliszek,
Nie w atomizer z półki w Rossmannie.
A jeśli ciężko będziemy dyszeć,
To tylko zdrowo, panowie i panie.
Na koncert razem pójdziemy głośny,
Człek tuż przy człeku, głowa przy głowie,
I niech dźwięk będzie taki donośny,
Że nie pogada! Że co się zowie!
Na nudnym zebraniu będziemy ziewać,
Siedzieć i słuchać co nam gadają
O tym, że razem trzeba i trzeba
Dowieźć do końca, że urlop nie zając.
Zaś urlop będzie daleko, blisko,
Pomiędzy Warką, San Escobarem.
Z ciężką od zbędnych rzeczy walizką
Lecieć będziemy ciasnym Wizzairem.
A na zakupy pójdziemy sobie,
Tuż przed południem, choć przed czterdziestką.
I niech nam nawet ktoś wtedy powie
„To moje miejsce a pan tu nie stał!”.
Na film pójdziemy w weekend do kina,
Oparty na faktach, z Marvela komiksie.
Przed filmem będzie reklam godzina.
Zawsze to fajniej niż na Netfliksie.
I w autobusie, niby sardynki
Będziemy jechać na pierwszą randkę,
Albo do swojej dalekiej kuzynki,
Lub żeby nakryć żonę z kochankiem.
Pójdziemy kiedyś na długi spacer
I już nie będzie wciąż o COVIDzie.
Będziemy cenić na żywo pracę…
Jest tu i teraz. Cieszmy się życiem.
Jacek Gientka, psychoterapeuta